sobota, 23 lutego 2013

Mała motoryka dla maluszka...

Zdjęcie pomocy poniżej było samodzielnie wykonanym prezentem dla pewnego 2-letniego jubilata, choć zdecydowałabym się dać taką pomoc szybciej, ponieważ nie zawiera małych elementów myślę, że można to zaproponować 1,5 - rocznemu dziecku.

Pomoc ćwicząca paluszki i wydłużająca koncentrację uwagi zapakowana była  w drewniane pudełko, które po otwarciu wyglądało tak, jak na drugim zdjęciu:

Po wyjęciu z pudełka tak:
A teraz już nawlekamy pierwsze kółko filcowe z dużym nacięciem:


I mamy filcowego robaka:
Do wykonania takiej pomocy potrzebujemy: 2 guzików (jeden na "ogon" i jeden na "głowę", wstążki (nie za długiej), koralików na oczy, 4-6 kółek filcowych z nacięciem do nawlekania i np.czerwonego lakieru do paznokci na czarujący uśmiech ;)

Ważne jest, aby kolory były stonowane, aby dziecko było w stanie skupić swoją uwagę na wykonywanej czynności, a nie na różnorodnych rozpraszaczach. Tworząc pomoce dla dzieci zawsze należy zapytać samego siebie o jej cel, który im bardziej sprecyzowany tym lepiej. W tej pomocy celem jest nawlekanie, a nie poznawanie kolorów ;)

I jeszcze bardzo ważna rzecz, o której należy pamiętać, pomoc musi być bezpieczna dla dziecka!

Jeśli uda mi się poprosić rodziców jubilata o zdjęcie pracujących rączek dziecka to obiecuję zamieścić je na blogu.

Są i zdjęcia małych, pracujących paluszków:


Znów książka...

Książki uwielbiam, a dla dzieci zwłaszcza :)

Dziś prezentuję książkę o tym, co mogłoby się wydarzyć, ale na szczęście się nie wydarzyło i o tym co mogłoby się stać, ale pech chciał, że się nie stało.

Bohaterka Amanda wybiera się na spacer i... tak naprawdę czy to dobrze zależy od tego, z której strony książkę zaczniemy czytać. Bo być może miała pecha ponieważ "bardzo wesoło spędziłaby czas", gdyby została lub miała szczęście bo "bardzo by się nudziła"...

Taka oto książka o gdybaniu i o tym, co się nigdy nie zdarzyło zachęca do rozmowy na temat wartości w życiu człowieka i rozumienia szczęścia.

piątek, 22 lutego 2013

Przeliczamy...

Zima jeszcze trwa, więc i w otoczeniu dziecka liczymy płatki śniegu :) Tak wygląda pomoc:


W tej pomocy przeliczamy ilość płatków śniegu i zaznaczamy klamerką jedną z trzech możliwych opcji. A zatem liczymy:


Po przeliczeniu dziecko klamerką zaznacza swoje przeliczenia:


Gdy już dziecko skończy sprawdza się samo. Z tyłu na miejscu właściwej liczby znajduje się kropka, jeśli dziecko właściwie przeliczyło i zaznaczyło odpowiadający liczbie symbol kropka będzie zakryta przypiętą klamerką :)

W sam raz dla dziecka, które ćwiczy łączenie ilości z symbolem. Zapomniałam dodać, że ilość płatków na karcie nie przekracza progu "10" :)

Kredki-kamyki, czemu nie?

Zanim dziecko rozwinie prawidłowo chwyt pęsetkowy powinno ćwiczyć mięśnie rączki na wiele sposobów i dzieje się tak nawet bez naszej zachęty. Wiele razy oglądałam dziecko grzebiące w piasku, lepiące z zachwytem z plasteliny czy zbierające te najmniejsze muszelki na plaży.

Dziś chciałam napisać o kredkach - kamyczkach (Crayon Rocks), które w swej prostocie spełniają także bardzo ważną funkcję - rozwój mięśni małej motoryki. Nadają się doskonale na prezent :) 

Więcej o tych kredkach na stronie: ekorodzice.pl.

zdjęcie: http://www.ekorodzice.pl/kredki-crayon-rocks-ekorodzice-pl,408,28,1388.html

Mam oko na litery...

I jeszcze wpis poświęcony książce :) Oto ona:

Osobiście jestem sympatyczką przepełnionych ilustracji Aleksandry i Daniela Miezielińskich. I tak też wygląda książka "Mam oko na litery" - mnóstwo się dzieje na każdej stronie :)

W książce tej dzieci szukają na poszczególnych rozkładówkach wyrazów zaczynających się na wyznaczoną literę alfabetu. Pod każdą z liter zapisana jest liczba wskazująca ilość wyrazów, jakie dziecko ma odnaleźć. Środek wygląda tak:


Oczywiście, jak na książkę obrazkową przystało wymyślamy wspólnie z dzieckiem niekończące się opowieści - skutkiem ubocznym takiego działania jest wzbogacanie słownictwa ;)

A to zdjęcie z ostatnich poszukiwań wyrazów rozpoczynających się głoską "a":


Książka warta zakupu :)

Obiecana ściąga do farmy :)

Aby dziecku ułatwić naukę form gramatycznych powinno podzielić się zestawy na fonetyczne i niefonetyczne. Należy także pamiętać, aby trzymać się rodzaju (żeńskiego lub męskiego).

A to ściąga dla Was:
fonetyczna farma żeńska:
rzeczownik: kura, kuna, surykatka, krowa, osa, ryba, żaba, sowa, salamandra, fretka, gazela, lama
przymiotnik: ładna, wolna, krótka, blada, złota, ruda, duża, zła, różowa, mała, gruba, miła
czasownik: je, żuje, leży, zjada, jest, pływa, myśli, hałasuje, daje, żuje, liże, śpi
przysłówek: wolno, pomału, wysoko, płasko, żwawo, daleko, krótko, długo, mocno, mało, lekko, kolorowo

niefonetyczna farma męska:

rzeczownik: wąż, ptasznik, szympans, niedźwiedź, lew, orzeł, patyczak, szakal, dzik, mrówkojad, szop, jeż
przymiotnik: szybki, starszy, włochaty, suchy, zmęczony, czysty, niewielki, czubaty, młodszy, szary, czarny, najedzony
czasownik: maszeruje, kopie, słucha, chrapie, syczy, ryczy, szarpie, walczy, idzie, biegnie, skacze, gryzie
przysłówek: szybko, leniwie, ciężko, nisko, śmiało, krzywo, spokojnie, gwałtownie, zadziornie, hałaśliwie, łapczywie, pięknie

Dosyć ściąg, teraz Wy wymyślajcie :)
Pamiętajcie, aby zdjęć było jedynie 6, aby dziecko miało z czego wybierać. Nie skupiajmy się też zbytnio nad sensem zdania, bo cel stanowi poznanie form gramatycznych, a jeśli dziecko ułoży na przykład zdanie "włochaty wąż biegnie pięknie" to zapewne bardzo je to rozbawi :)

Jak wprowadzać przysłówek?

Przysłówek w pracy z farmą określa czasownik, a zatem i zabawa wprowadzająca winna łączyć obie te części mowy... I tu znowu zabawa w pokazywanie z zaakcentowaniem na "jak?" coś robimy...

I przechodzimy do farmy... To jest już zdjęcie całości:


Ja osobiście jestem zachwycona tym, w jaki sposób dzieci rozumieją gramatykę :)

W najbliższym czasie na blogu powinien pojawić się gramatyczny rozbiór zdania - dostałam dziś od innego nauczyciela Montessori bardzo ciekawe karty pracy, obiecuję sprawdzić je i podać autora, jak już okażą się bezwzględną rewelacją dla Przedszkolaków mych :)

Co robić z czasownikiem?

Czasownik to kolejna część mowy, którą należy się bawić np. w kalambury "co robię?". Zabawa polega na wzajemnym pokazywaniu sobie kolejnych czynności. Gdy dziecko już czyta można zapisać na karteczkach nazwy czynności i pokazywać je.

Po zabawach w kalambury dodajemy do naszej farmy czasownik (znów dajemy 12 karteczek, aby dziecko mogło wybrać). A tak wygląda efekt pracy dziecka (jeszcze bez zamiany miejscami rzeczownika z przymiotnikiem).

Przyszedł czas na przymiotnik...

Chciałam opracować wątek do końca, więc teraz przyszła kolej na opracowanie słowne i graficzne przymiotnika ;)

Przymiotnik to część mowy, która opisuje otoczenia, dlatego warto podczas rozmów z dzieckiem opisywać świat i gdy dziecko zapyta "co to jest?" odpowiedzmy "to jest dmuchana, niebieska piłka plażowa". W ten sposób dzieci chłoną nowe słowa, a ich wypowiedzi stają się rozbudowane.

Cóż dalej? Gdy już dziecko potrafi mówić warto zagrać w zabawę "jaki jest... pies?" i wtedy opisujemy czworonożny, hałaśliwy, kudłaty, czarny, mały, niebieskooki i.t.d. Bawmy się przymiotnikiem wszędzie, jest to zabawa, którą dzieci uwielbiają!

Inną zabawę zaczynamy słowami "przynieś mi kredkę"...
- Kasiu, przynieś mi proszę kredkę.
- Proszę...
- Przyniosłaś mi czerwoną kredkę, ale nie o nią mi chodziło...
- Czy to ta?
- Przyniosłaś mi niebieską kredkę, ale nie ją miałam na myśli....
- A jaką?
- Chciałam zielona kredkę.
- Proszę...
- To jest zielona kredka, ale nie o nią i chodziło...
- A o jaką?
- Chciałam zieloną, krótką kredkę.
- Proszę...
- Przyniosłaś mi zieloną, krótką kredkę, ale to nie tą chciałam...
- A jaką?
- Chciałam zieloną, krótką, ostro niezatemperowaną kredkę.
- Proszę...
- Dziękuję, o nią mi chodziło.

Taka zabawa wymusza na dziecku zadanie pytania jaka? jaki? jakie? i taki właśnie jest cel. Oczywiście można dodać, że wszystko co nam mówi jakie coś jest nazywamy przymiotnikiem.

Gdy dziecko przejdzie już mnóstwo takich "przymiotnikowych zabaw" znów sięgamy do pracy z farmą.




Na pierwszym zdjęciu dziecko szuka przymiotnika opisującego rzeczownik, po rozłożeniu kart pytamy jak brzmi lepiej "ładna Ola" czy "Ola ładna"? Zazwyczaj dzieci nie mają problemu, gdyby jednak taki się pojawił mówimy "przymiotnik będzie zawsze stał przed rzeczownikiem" - efekt końcowy pracy z przymiotnikiem i rzeczownikiem na drugim zdjęciu.

Obiecuję, że po wszystkich częściach mowy zamieszczę ściągę z wyrazami fonetycznymi i niefonetycznymi.

Gramatyka... Słów kilka o rzeczowniku ;)

Dzieci gramatyki uczą się w sposób naturalny, przebywając w środowisku, gdzie się dużo mówi i czyta. Mechanizm poznawania struktur gramatycznych najlepiej zacząć, gdy tylko dziecko zacznie swoją przygodę z pisaniem i czytaniem. Oczywiście nie będziemy 5-latka uczyć definicji i znaczenia pojęć a intuicji poszczególnych części mowy.

Gramatykę w klasach Montessori rozpoczyna się od nauki rzeczownika, gdyż jest on najbliższy dziecku. Intuicję rzeczownika wprowadzamy poprzez zabawę "proszę, przynieś mi coś co nie ma nazwy"... No i zaczyna się zabawa, dzieci przynoszą wszystko a naszym zadaniem jest odpowiadać "to ma nazwą, to jest...". Uwierzcie, zabawa jest przednia :) I ten śmiech dzieci! Gdy dzieci dojdą do wniosku, że wszystko ma swoją nazwę na końcu można dodać, że wszystko co ma swoją nazwę to rzeczownik.

Powiedzcie sami, że w tym przypadku można się w to bawić już z 2,5 latkiem :)

Po zabawie w nazywanie rzeczy z otoczenia dziecka wprowadzamy materiał kart z otoczenia - w salach Montessori rzeczownik jest koloru czarnego. Na małych karteczkach zapisane są różne rzeczowniki (kran, okno, kubek, podłoga) a zadaniem dziecka jest położyć karteczkę do konkretu - często starszaki czytają a maluchy biegają po całej sali i układają mnóstwo czarnych karteczek :)

Po zapoznaniu się z kartami otoczenia proponujemy dziecku pracę z materiałem do rzeczownika - "farma". Na czarnych karteczkach powinno się znajdować 6 zdjęć zwierząt i 12 podpisów (aby dziecko mogło wybrać), no i dziecko podpisuje:


Mam nadzieję, że opis jest wystarczająco zrozumiały. Dodam jeszcze, że warto na początku pracować z materiałem fonetycznym (takim, który nie posiada dwuznaków i trudności).

Mała motoryka...

Wiem, ostatnie wpisy wciąż poświęcam właśnie małej motoryce... Być może jest to spowodowane faktem, iż odkąd w mojej sali materiał do rozwoju mięśni dłoni jest tak doprecyzowany nie mamy dzieci, które miałby większy problem z prawidłowym trzymaniem narzędzia do pisania.

W tej pomocy zostaje połączony chwyt pęsetkowy i woda :)


Z pomocą pracujemy na tacy, aby w naturalny sposób uczyć dziecka porządku. W zestawie powinny znaleźć się także 2 szklane pojemniki (dobrze, aby były przezroczyste dla lepszego uwidocznienia efektu pracy), pipeta (im młodsze dziecko, tym większa) oraz woda (dobrze jest ją zabarwić, pamiętajmy też, aby nie było jej za dużo, by dziecko mogło odnieść sukces).

Wodę przenosimy z jednego pojemnika do drugiego przy pomocy pipety, zupełnie tak, jak na zdjęciu poniżej:

Pomysłowe klamerki ;)

O klamerkach już pisałam, ale znalazłam w swoich zbiorach zdjęcie jeszcze jednej pomocy z jej użyciem:


Przenoszenie piórek przy użyciu klamerki jest dla dzieci, które już świetnie sobie radzą z jej mechanizmem. Poza mięśniami małej motoryki pomoc rozwija koordynację oko-ręka i wydłuża koncentrację uwagi.
Jak zapewne się zorientowaliście cele się powtarzają, ale należy pamiętać, że wielość materiałów, które spełniają podobne cele daje dziecku możliwość wyboru a nam pewność, że cele zostaną osiągnięte.

Nadal o rozwoju mięśni dłoni...

O małej motoryce już było... Dziś chciałam zaprezentować pomoc, która rozwija wiele umiejętności, na czele oczywiście z rozwojem mięśni dłoni :)


Poza funkcją rozwoju sprawności paluszków dziecka, pomoc ta przygotowuje także do pisania, gdyż rozwijana jest koordynacja wzrokowo-ruchowa. Praca z tym materiałem wpływa także na wydłużanie koncentracji uwagi i precyzję ruchów. Z własnego doświadczenia wiem, że jest to pomoc lubiana przez dzieci :)

Materiał ten daje dwa warianty pracy: pinezką lub szpikulcem (jeśli chodzi o szpikulec a to nie wiem, gdzie można go dostać, ale jak tylko będę wiedziała to uzupełnię ten wpis). Poza tym potrzebna jest tacka z przyklejonym korkiem o odpowiedniej grubości oraz kartki z różnymi wzorami - kartka nie powinna być większa od korka, aby łatwo było ją rozłożyć.

Poniżej zdjęcia prezentujące pracę z tą pomocą obiema możliwościami:
a) z użyciem pinezek:


b) z użyciem szpikulca:


Zapomniałam dodać, że precyzyjne nakłuwanie (jedna dziurka obok drugiej) daje możliwość wypchnięcia wydziurkowanego wzoru. No i jak Wam się podoba? :)

Czym jest Montessori?

Właściwie o samej pedagogice Montessori nie pisałam jeszcze zbyt wiele. Gdybym miała opisać działanie nauczyciela Montessori rzeczownikami wymieniłabym: pozwolenie na samodzielność, obserwacja, indywidualizacja, szacunek, miłość, akceptacja dla osoby...

Rzeczowniki te nie są wypisane według najważniejszych dla mnie, jest to raczej kilka skojarzeń według których działam i które też są fundamentem bycia z dziećmi.

Znalazłam na blogu tatablog.pl cytat, który ukazuje piękno edukacji Montessori, oto on:
"Na jednym z pierwszych spotkań w przedszkolu właściciele starali się w prosty sposób wytłumaczyć na czym polega ich system edukacyjny. Myślę, że poniższy, niedługi opis wszystko wyjaśni.
Zaczęli tak: „Każde dziecko jest podobne do nasionka…”
No pięknie, pomyślałem.
„Co więcej każde jest inne i wymaga innej pielęgnacji. Jedno nasionko będzie kiedyś różą
i wymaga innego podejścia niż nasiona sosny. Na siłę nie przekształcimy jednego w drugie. Będąc opiekunami wychwytujemy te różnice i dopasowujemy do predyspozycji każdego z dzieci”.
Trochę lepiej. Pierwsze wrażenie związane z porównaniem Synka do brokuła zaczęło się zacierać.
„… i jak każda roślina przechodzi podobne etapy rozwoju: kiełkuje, puszcza pędy, ukorzenia się, kwitnie. Robią to jednak w różnym tempie, niektóre wcześniej, inne później, a od nas, jako od dobrych ogrodników
wymaga się, żeby zrozumieć indywidualne zachowania i procesy rozwoju każdego z nich.”"

Romantyczny opis, ale w pełni odzwierciedla działanie nauczyciela Montessori.

Ach ta woda!

Był już wpis poświęcony wodzie i o jego mocy wydłużania koncentracji uwagi u dzieci. Dziś jeszcze jeden filmik dziecka pracującego z wodą, niesamowite!
źródło: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=0N4JXq-SL-0

A niżej zdjęcie pomocy do pracy z wodą i lejkiem:


Woda działa na dzieci jak magnez, warto docenić jej zalety i wykorzystać ją do praktycznych celów, tak, aby dziecko odczuwało radość i jednocześnie uczyło się :)

Przygotowujemy mięśnie rąk do pisania...

Rozwój małej motorki jest bardzo ważnym elementem w rozwoju dziecka. Mała motoryka to nic innego jak sprawne paluszki i prawidłowo rozwijający się chwyt.

Chwyt pęsetkowy jest niezbędny do prawidłowego trzymania narzędzia do pisana. W chwycie pęsetkowym biorą udział 2 palce: kciuk i palec wskazujący, palec środkowy jest w tym układzie palcem wspomagającym.

zdjęcie: http://teczowajedyneczka.cba.pl/cie9.html

Klamerki idealnie spełniają funkcję ćwiczenia właściwego chwytu pęsetkowego. Przy prezentacji należy dziecku pokazać właściwy chwyt i poprzez nieustanne powtarzania dążyć do tego, aby dziecko zaczęło wykonywać czynność w prawidłowy sposób. W tej pomocy także powinna być ograniczona ilość klamerek, aby dziecku udało się włożyć wszystkie klamerki do koszyka.


I rączki dziecka pracujące z czerwonymi klamerkami:


Poniżej inne pomoce ćwiczące chwyt pęsetkowy przy użyciu klamerek:

I zdjęcie pracy rączek dziecka:





















Paw jest rozwinięciem klamerek, na których przyklejone są kolorowe piórka. Zestaw klamerek znajduje się w pudełku do którego paw jest przymocowany. Ten pomysł sprawdził się doskonale w mojej grupie.

A poniżej sczepianie rolek przy użyciu klamerek:


I praca dziecka:


Pewnie pomysłów jest jeszcze więcej, więc wymyślajcie :)

Pomoc sensoryczna dla maluszka...

Pomoc na zdjęciu poniżej nadaje się doskonale dla dziecka półtorarocznego do dwulatka (choć wydaje mi się, że 2 lata to już za dużo).

Materiał wykonany jest z filcowych kulek, kawałka tektury do której przyklejone są osłonki filcowe chroniące podłogę przed rysowaniem - zostały pomalowane markerem.

Jaki cel? Z pewnością koordynacja oko-ręka, dodatkowo ćwiczenie percepcji wzrokowej poprzez dopasowanie odpowiedniego koloru kulki oraz zapoznanie się z ciągami logicznymi... No i naturalnie wydłużamy czas koncentracji uwagi dziecka.
Bardzo ważny element, którego jeszcze nie poruszyłam, każdy materiał powinien być estetyczny i atrakcyjny dla dziecka! Jeśli dziecko ma odnieść sukces to dostosowujemy ilość elementów do jego możliwości - w ten sposób dziecko buduje motywację wewnętrzną i wiarę we własne siły.

Zgodna z naturą dziecka matematyka w Montessori...

Maria Montessori obcowanie dziecka z matematyką opracowała do perfekcji. Nigdzie indziej nie spotkałam się z tak konkretnym materiałem. Ja, beztalencie matematyczne pokochałam matematykę Montessori i odkrywam ją wciąż na nowo...

W matematyce dla małego dziecka nie może zabraknąć konkretu, pewnie wiele razy widzieliście dziecko przeliczające własne palce, kamienie czy liście... I taka jest natura dziecka - musi dotknąć, poczuć, zobaczyć.

Poniżej zdjęcie do dodawania bez przekraczania progu dziesięciu. Na kartkach za pomocą umieszczone są gotowe szablony działań do rozwiązania przez dziecko. Gdy już koraliki zostaną umieszczone w dwóch pojemniczkach przesypujemy je do trzeciego (sumujemy).


Warto zaopatrzyć się w pieczątki z cyframi lub naklejki w przypadku dzieci, które nie opanowały jeszcze umiejętności pisania. Szkoda, aby brak tej sprawności ograniczył dziecku pokochanie matematyki :) Uważać jednak należy, aby z kolei nie zniechęcić do pisania - o takie to trudne zadanie...

No i zdjęcie dziecka pracującego z zaprezentowaną pomocą:


A tu link do gotowych działań.

Z wizytą u Karoli...

Owocne spotkanie natchnęło mnie, aby zakupić nowe książki do mojej dziecięcej biblioteki. Wszystkie książki, których autorem jest Carle Eric są cudowne!!! Na pierwszy rzut "Bardzo głodna gąsienica"...

Historia opisuje i ilustruje jak z łakomej gąsienicy, która zjadała wszystko, co napotkała na swojej drodze staje się pięknym motylem. Znakomitą rozrywka dla 2-latka. Dziecko poznaje liczby porządkowe, nazwy dni tygodnia a także dowiaduje się jakie są skutki łakomstwa ;)

W tej książce urzekły mnie także ilustracje, obrazki są malowane farbami, przedstawiona jest cała paleta barw, jak dla mnie to wygląda fantastyczne.
No i oczywiście zdjęcie:

Uporządkowany materiał...

Gdy już dziecko będzie potrafiło przesypywać precyzyjne kaszę można zaproponować mu rozwinięcie. Ach ta woda - dzieci ją uwielbiają!
źródło: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=X7vbHPClZdg

O Montessori...

Ważną częścią otoczenia w klasach Montessori jest życie praktyczne, które zajmuję się tym wszystkim co pozwala dziecku w sposób naturalny dążyć do samodzielności i wydłużenia koncentracji uwagi.

Poniżej zdjęcie pomocy służącej do przesypywania z jednego dzbanka do drugiego. Pomoc ta rozwija mięśnie małej motoryki, ćwiczy percepcję wzrokowo-ruchową niezbędną przy późniejszym wycinaniu czy pisaniu. Kontrolą błędu w tej pomocy (każda pomoc montessoriańska powinna posiadać kontrolę błędu) jest rozsypana kasza (choć do dzbanka można wsadzić prawie wszystko: mak, małe guziki, ryż, orzechy laskowe, kasztany...) którą naturalnie powinno posprzątać dziecko :)

Co działo się dziś?

Trwają przygotowania do uroczystości z okazji dnia babci i dziadka, więc na brak zajęć nie narzekam. Było jednak pół godziny z dziećmi i książką, którą serdecznie polecam:


"Mama Mu buduje" wydawnictwa Zakamarki to opowieść o krowie dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Bohaterka ma też swojego wiernego krytyka, pana wronę, który nie wierzy w możliwości krowy... Mama Mu jednak nie opiera się krytyce pana wrony i na każdym kroku pokazuje, że jeśli się tylko chce i włoży swoją pracę w wykonanie zadania to można zbudować nawet domek na drzewie.

Książka pokazuje, że wiara we własne siły i wysiłek potrafią sprawić, że każdy cel może zostać osiągnięty, nawet jeśli wszystkim wokół wydaje się to śmieszne i nierealne.
Dużo śmiechu i zainteresowania wzbudziła dzisiaj ta książka. Polecam gorąco!

Kim jestem?

Jestem nauczycielem Montessori wieku przedszkolnego, przesiąkniętym wizją dziecka dorastającego w miłości i szacunku, w duchu idei Marii Montessori, którą pokochałam i która pokazała mi drogę bycia z dzieckiem...

Filozofuję ;)

Z pasji i zachwytu nad dzieckiem interesuję się także rozwojem dziecka od narodzin do 3 roku życia i w celu poszerzenia swojej wiedzy jestem w trakcie realizowania kursu właśnie dla najmłodszych dzieci.

Będzie też o książkach, oczywiście dla dzieci, choć i pewnie znajdą się książki dla starszych czytelników...

Hmmm... Nie wiem co mam jeszcze napisać i jak to wszystko zacząć, więc trzymam kciuki za samą siebie i za wytrwałość w dzieleniu się swoimi pomysłami, wiedzą i pasją...

No to zaczynam...

Myśl o stworzeniu bloga, gdzie mogłabym dzielić się swoją pasją dojrzewała we mnie długo i nadal dojrzewa, bo niestety nie wiem czy to najlepszy czas, aby prowadzić go rzetelnie i systematyczne... Ale jak to mówią, jeśli nie spróbujesz nie będziesz wiedział, więc próbuję :)